Wakacje bez planu - matura.

Cześć Wszystkim 😊

Wieki mnie tu nie było....;-) Zauważyłam nawet, że już nie jest to pisanie o "tym i owym" u 30+, ale u 40+! :-)


Nie będę staroci usuwać, są  jakie są i niech tam sobie żyją swoim życiem, bo są trochę śladem tego, że próbowałam. Próbowałam jakoś się odnaleźć w blogowym świecie ...nie do końca wyszło ;-) A teraz wracam, nie obiecuję, że na długo, ale jakoś tak znowu muszę, bo się uduszę ;-)

Kto wie to wie, ale nie wszyscy pewnie zorientowani w temacie, więc spieszę z baaaardzo krótkim wyjaśnieniem. Rok temu zostaliśmy rodzicami naszego włoskiego syna  Erika i już na zawsze "per sempre" nimi będziemy. Jak? A no tak, że przybył do nas jako uczeń z wymiany tzw. "Exchange student", ale bardzo szybko zamieszkał nie tylko w naszym domu, ale i w naszych sercach jako nasze kolejne dziecko :-) tzw. Włoski Syn. Wraz z jego biologiczną rodziną tworzymy jedną wielką familię i jesteśmy w stałym kontakcie. Pobyt Erika u nas to temat na inny raz...może kiedyś napiszę....choć najlepiej było pisać na bieżąco...ale tego nie zrobiłam i nie nadrobię teraz. W każdym razie sytuacja jest taka, że mamy włoskiego syna, który w tym roku zdawał maturę, podobnie jak jeden z moich polskich synów :-) Trzymam kciuki za wyniki obu młodzieńców.

PLANY BEZ PLANU
-Jakie masz plany na wakacje? - pytali znajomi tuż przed zakończeniem roku.
- A w sumie to nie mam żadnych, tym razem chyba posiedzimy w domu - odpowiadałam zgodnie z obowiązującą na tamten moment prawdą.

- Jest możliwość uczestniczenia w ustnym egzaminie maturalnym Erika, tylko musielibyście jakoś dotrzeć do Austrii i stamtąd już byłby samolot  - napisał włoski tata, czyli Papà  Flavio :-)
- Jak to w maturze? Można? Kurcze no pewnie, że chcemy...moment.....szybka organizacja i przekładanie paru już zaplanowanych zajęć i .....jedziemy!!!!!!

PIERWSZY RAZ SPANIE NA LOTNISKU :-)

Dwa plecaki wypełnione po brzegi i jazda! Busem kilka godzin i oto jesteśmy.....pierwsza w nocy na lotnisku......Jak tu napisać rodzince z Włoch, że faktycznie nocujemy w Wiedniu , ale nie u koleżanki, a na lotnisku (pewnie, by się martwili, a tego nie chcieliśmy). Noc na lotnisku była  najlepszym rozwiązaniem. Byliśmy w Wiedniu o 1 a o 5 powinniśmy być tam na odprawie na samolot do Bergamo. Nie było sensu się tułać po Wiedniu....trochę spania na krzesełkach (nie byliśmy wcale odosobnieni w tej formie czekania na samolot) trochę słuchania "Włoskiego dla początkujących" ;-) i ....pobudka....6.10 odlot do Bergamo.



PIERWSZY RAZ PODRÓŻ Z KIEROWCĄ ERIKIEM

Trzeba przyznać, że jak na młodego kierowcę, jeździ bardzo dobrze....Papa i Roby zrobili porządną pracę, a do tego okolica w jakiej zaczynał naukę zmusza do tego, by umieć jeździć. Pojechaliśmy do pięknego Lovere, gdzie spotkaliśmy rodzinę Alice, która tego właśnie dnia miała swój ostatni egzamin maturalny. Gratulacje Alice! Szkoła Erika jest tak malowniczo położona, że aż żal ją kończyć ;-) W Lovere tak jak przystało na Italię, są przepyszne lody i pięknie położone Lago d'Iseo!





MUSISZ BYĆ TWARDY

Poszliśmy zobaczyć jak młodzi ludzie trenują jazdę na rolkach, taką wyczynową. Tak dziewczyny jak i chłopcy są twardzi. Byle upadek i otarcie nie jest im straszne. Malutka Eva to bardzo utalentowana i trochę szalona zawodniczka!  Spotkaliśmy też Davide, który brał udział w ostatnich zimowych igrzyskach olimpijskich! Jest tak pozytywnym młodym człowiekiem i wytrwałym w tym do czego dąży, że może śmiało być przykładem dla młodych zawodników jak nie poddawać się nawet jak życie Cię nie rozpieszcza. Powodzenia na następnej paraolimpiadzie Davide! Wszystkim trenującym, a w szczególności Erikowi, powodzenia w Barcelonie na mistrzostwach!



MATURA RATUNKU!

Od rana lekka nerwowość z powodu egzaminu maturalnego. Odmiennie niż w Polsce na egzaminie mogą być obecni rodzice rodzina lub przyjaciele. Najlepsi koledzy przychodzą by posłuchać się wzajemnie. Przyznam, że jest to niesamowite i doniosłe przeżycie. Maturzysta siedzi przy jednym stole z egzaminującymi go nauczycielami. Losuje pytanie pierwsze. Ma chwilę na przygotowanie i zaczyna mówić. Następnie nauczyciele różnych przedmiotów zadają kolejne pytania sprawdzając wszechstronną wiedzę ucznia oraz jego umiejętność powiązania ze sobą poszczególnych przedmiotów, pokazania jak w praktyce można wykorzystać zdobytą widzę. Mówi po włosku oczywiście, ale też po angielsku.Odpowiada z przedmiotów zawodowych, języka włoskiego, WF, angielskiego, historii...To ostatnia już część trudnych egzaminów, pisemne już ocenione. Pozostaje czekać na wyniki ustnego. Dziękujemy, że mogliśmy wziąć udział w tym doniosłym wydarzeniu. Eri gratulacje za piękny egzamin!




WIZYTA W KOPALNI I BIEG W ALPACH!

Kiedy na zewnątrz 30 stopni ciepła czas schronić się w kopalni! Historię górników i tego miejsca opowiadała Pani przewodnik, której piękny włoski sprawnie tłumaczył Erik. Jak zawsze w takich historiach....bogaci wykorzystywali pracujących tam górników, często małe dzieci, a sami się wzbogacali....Szacunek dla ludzi, którzy tam pracowali, by zapewnić swojej rodzinie kawałek chleba. https://www.youtube.com/watch?v=-f9NEYsAuxA
Nasz kierowca zabrał nas na przejażdżkę krętymi drogami w górę, skąd rozpościerały się piękne widoki. Postanowiłam zbiec na dół, bo bieganie w otoczeniu pięknej przyrody jest podwójnie radosne.





SANTUARIO DELLA MADONNINA DI COLERE

Tuż przed obchodzonym tutaj 2 lipca święcie Madonnina di Colere odwiedziliśmy Sanktuarium, które w tym roku zostało pięknie odnowione. Napełniliśmy buteleczki wodą i posłuchaliśmy historii zapisanych w powieszonych obok obrazu Madonny obrazków z sytuacji, w których Madonna nie jeden raz pomogła mieszkańcom doliny. Piękne miejsce, które warto zobaczyć będąc w okolicy, zatrzymać się na chwilę by pobyć w tym miejscu.




ALPY

Presolana majestatycznie wznosząca się nad uroczym Colere pokazuje moc Matki Ziemi, czujesz się tutaj malutki, a jednocześnie czujesz wolność...Niby jesteś maleńki, ale jak bardzo czegoś chcesz możesz to osiągnąć szanując innych ludzi i właśnie Matkę Ziemię.
Ostatniego dnia przed powrotem do Wiednia wędrujemy na górę, tylko troszkę, ale dla mnie to i tak sporo. Oglądamy Colere z wysoka, z miejsca gdzie w zimie Filip jeździł na nartach, a my wędrowaliśmy po śniegu -Via Polzone, Colere BG. Do Rifugio Albani latem zdobędziemy innym razem. Dzisiaj już czas wracać. Kierunek lotnisko Medilan Malpensa i Wiedeń.









DOM

 Tutaj z balkonu cały rok jest piękny widok  (z łazienki też niezgorszy ;-) ), widok na Górę Erika.
 To jedno z moich ukochanych miejsc. Nie tylko ze względu na piękne widoki, ale również ze względu na cudownych ludzi, którzy tu mieszkają. Colere to mała społeczność, gdzie mieszkańcy się znają i wspierają. Doni dba o dom, gdzie każdego dnia jedliśmy przepyszne włoskie jedzenie w towarzystwie naszej włoskiej Rodziny. Raz nawet Erik gotował, ale wtedy utknął między Mammą a mamą ;-).




POLECAM

Polecam to miejsce turystom, którzy są bardziej wymagający, którzy potrzebują odpocząć w pięknej przyrodzie, pozbierać myśli i siłę do codziennego życia. COLERE ma wszystko co trzeba, trudna droga dla dobrych kierowców, piękne widoki i miejsca do chodzenia i biegania oraz satysfakcjonujące atrakcje w pobliżu lub nieco dalej....;-)

Colere: 
https://www.prolococolere.it/
https://www.skiinfo.pl/lombardia/colere/osrodek-narciarski.html







Komentarze

  1. Miejsce piekne, ale dla Ciebie Maja cały ten wyjazd to przede wszystkim sprawa serducha, prawda? Bo tak naprawdę liczą sie ludzie :) ciumaski babowniowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać odkryłam bobowniowy komentarz w tym tygodniu :-) Kolejny raz wracam, nie wiem na jak długo, ale co jakiś czas, kiedy nie mam natłoku pracy ciągnie mnie to pisania. :-) Pozdrawiam i ślę uściski :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

5 pomysłów na prezent od WyszywAnki!

Rusz dupę ;-)

I tak w kółko - certyfikaty w szufladzie.