Krakowskie wrażenia
Kraków, mój kochany Kraków tym razem przywitałam łzami, wściekłością i bezradnością. Ciągle łudząc się, że naprawa będzie szybka, koszt niewielki, a mechanik tym razem skuteczny osiedliliśmy się na 8 piętrze pewnego bloku w Krakowie. W głowie ciągle były Karkonosze z Dominiką i jej rodzinką oraz Gdańsk z pyszną kawą u Pani Marysi. Miłe towarzystwo Gabi osładzało nam czekanie na "wyrok" od mechanika. Dni mijały, a telefon nie dzwonił. Każdego dnia wędrowaliśmy zwiedzając Kraków i "zaliczając" kolejne atrakcje. Pobiłam swoje rekordy w kilometrach po ulicach jakże pięknego Krakowa, poprawiając kondycję i oszczędzając na tramwajach :-) A było to tak: Dzień pierwszy - być może ostatni w K. Auto na lawetę, my do lawety, klucz w tajnym miejscu, zostajemy na noc. Jutro pewnie auto będzie gotowe i pojedziemy pod Jelenią Górę do Domi. Gabi w pracy, zamykamy mieszkanie i wędrujemy na rynek,Kościół Mariacki, Wawel, Wisła (jak dobrze, że nie jestem dzisiaj kierowc...