Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

Po co Ci to?

Obraz
Dziwią się, że działam. Dziwą się, że pomagam. Wytykają, że się lansuję. Właściwie słyszałam już milion powodów. Przychodzą takie chwile, że spadają na mnie te igły ludzkiej zawiści czy niewiedzy czy sama nie wiem czego  niczym zimny grad. Odkąd wróciłam z Warszawy uczę się jak nie brać tego do siebie. Uczę się. Pytam siebie i szukam odpowiedzi gdzieś tam głęboko. Nie przychodzą od razu, albo przychodzą i ich nie dostrzegam bo jeszcze nie umiem, w każdym razie nie zawsze umiem wyciszyć się na tyle by dotrzeć do odpowiedzi. Ale szukam...i raduję się tym co odkrywam, z czym uda mi się pogodzić, czego przestaję się bać. Na stronie Mateusza Grzesiaka, który prowadził nasze warsztaty w stolicy znalazłam "tarcze", zacytuję tutaj dwie, ale odsyłam Was po te i inne cenne informacje do Mateusza na stronkę: "- po co Ci to > z prozaicznego powodu, bo tak zdecydowałem. - w Twoim wieku to już za późno na naukę , na takie zmiany > w moim wieku to się dopiero zac

Jesteś!

 Kto jedzie ze mną??? :-) Masz wszystko!  - powiedziała Monia. Od  tamtej pory mięło już kilka miesięcy, a ja cięgle jestem nakręcona, ciągle się uczę i działam! Wiem, że szkolenia dały mi bardzo dużo. Co chwilę ktoś pyta co Ci jest, skąd masz tyle energii...zawsze ją miałam....teraz moja energia ma  całkowicie zielone światło entuzjazmu do działania!  Monika Borowiecka i jej Akademia Rozwoju Osobistego CUD : Ciało, Umysł, Dusza - w zaprzyjaźnionych kręgach zwane też Czas Unieść Dupę wymiata! Motywuje, uczy i ogólnie uwielbiam tę kobietę! Za co? Głównie za to, że kocha ludzi i uwielbia to co robi! Mam dla Was propozycję. Jeśli ktoś z Was chciałby wziąć udział w którymś szkoleniu Akademii odezwijcie się do mnie. Chętnie się wybiorę i ja! Jeśli pojedziemy w kilka osób i wrócimy  z nowymi narzędziami do naszych domów to będzie się dalej działo i niosło to dobro, energia i radość życia, które pomagają odkryć. A może profesjonalne narzędzia dla biznesu i mówców? Zapraszam do kontakt

Znalazłam "rzekę"

Obraz
 Tak mi się rozpłynęło właśnie :-) i popełniło uzewnętrznienie rozpłynięcia :-) : Płynę rzeką myśli czując powiew wiatru marzeń w sukni miłością  zwanej unoszę się i lecę tam gdzie: nie ma -  nie mogę  - nie umiem już dawno zapomniały się obudzić. Spadam czasem by odbić się wyżej i lecę i wiruję myślami tam gdzie  ja Cudna teraz unoszę się anielskie pożyczając skrzydła pył radości rozrzucając płynę rzeką myśli płynę rzeką życia  Cały dzień próbowałam napisać opowiadanko....ale to nie był ten dzień najwyraźniej.... Szukając inspiracji, oderwania od tematów ważnych choć takich, na które mam mały wpływ.....trafiłam na taką muzę, która zaniosła mnie do krainy spokoju....potrzebowałam tego....polecam i Wam : https://www.youtube.com/watch?v=cA0zaMMo7H0 Nie mamy wpływu na niektóre rzeczy.... i dobrze....wiecie jacy bylibyśmy cały czas zajęci.... Postaraj się znaleźć czas dla siebie, każdego dnia....chociaż chwilę by  się "rozpłynąć"  w swoich myślach, odczuci

Ja i Miesięcznik Nauczyciel

Obraz
Moja Mapa Marzeń powstawała długo, albo inaczej zabierałam się za nią długo. Powstała jednak,  rankiem w Gdańsku :-) Moja pierwsza Mapa Marzeń Jednym z elementów przyklejonych na mapie były obrazki książek, czasopism i osób, które z dziennikarstwem się kojarzą. Marzy się o pisaniu felietonów do magazynów :-) Dwa dni gapienia się na moją mapę i.....wiadomość na Facebooku od pani Agnieszki z zapytaniem czy nie napisałabym czegoś o wakacyjnych wojażach...Jasne, że tak!!!! Spojrzałam na moja mapę....czy to aby jej sprawka.... Napisałam felietonik o podróżach tegorocznych i zapraszam Was do lektury pod linkiem: http://issuu.com/magazynnauczyciel/docs/nauczyciel_4/39?e=15815942/14795154 Fragmencik felietonu w "Miesięczniku Nauczyciel".  Moja marzenia powoli zaczynają się spełniać, tworzą nowe. Dziękuję raz jeszcze za warsztaty Mateuszowi ( http://mateuszgrzesiak.com )  i  Monice ( http://www.akademiacud.pl/ ). Wiem, że jestem dopiero na początku drogi by słowa Moniki

Wygrywać

Obraz
Dzisiaj o konkursach. Zaczęło się od sławnego konkursu Alpen Gold o byciu spełnioną. Wygrałam wtedy najwspanialsza nagrodę jak do tej pory. Najcenniejszą bo tam poznałam wspaniałe osoby. Jedną z nich jest  Monika U., która gra od lat w konkursach. Kiedy opowiedziała nam co już zdążyła wygrać wszystkie zebrane w jednym pokoju musiałyśmy zbierać szczęki z podłogi. Monika jest tak otwartą, ciepłą i serdeczną osobą, że nie było mowy o zazdrości, a jedynie taka ogromna ciekawość, podziw i postanowienie : muszę i ja spróbować. Monika przyciąga wygrane bo podchodzi  do tego  tym niesamowitym optymizmem i uroczym uśmiechem. Raduje się tym co robi i potrafi tym zarazić innych. Zaraziła i mnie. Dziękuję Moniczko <3 Przyjechałam do domu i mówię gramy! Przeszukiwane stron  na facebooku z konkursami, głównie kreatywnymi gdzie trzeba coś kupić i do tego coś napisać by zagrać. Po drodze był jeszcze konkurs zorganizowany przez gazetę Nowiny gdzie trafiłam do finałowej 24ki dzięki czemu miałam p

Mam zdanie :-)

Obraz
Kochane ludziska moje tam gdzieś blisko i gdzieś daleko. Miło mi niezmiernie, że jesteście i zaglądacie. :-) Dziękuję i słoneczno- weselnie pozdrawiam! Dzisiaj trochę post z innej beczki, ale wcale nie tak daleko stojącej od dotychczasowych. Odkrywałam i dalej odkrywam różne ścieżki prowadzące do szczęścia i spełnienia. Zauważyłam, że ludzie jednoczący się wokół wspólnego działania mają ogromną moc i radość z bycia częścią tworzonego dzieła. I to MEGA moc!  To współdziałanie budzi w nas nowe pokłady energii, zakręcenia pozytywnego i  kreatywność i chęć rozwoju itd. Wszelkie przejawy obywatelskich inicjatyw, super projektów i wspólnych akcji uświadamiają jak bardzo ludzie są sobie potrzebni.   Gdy robiliśmy projekt "książka", gdy robiliśmy koncerty czy zbiórkę na stymulator odkryłam, że ta radość ludzi, którzy dołączają do projektów dawała każdemu z nas ogromną energię i siłę i wiarę w to, że wspólnie możemy więcej. Ja jestem zawsze tak nakręcona jak coś działamy i wy

O "dobrowaniu"

Obraz
Dużo wątków w głowie, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Dzisiaj napiszę o pomaganiu. Jak część z Was, drodzy czytelnicy wie, jestem tzw. "ciocią od pomagania" bo od czasu do czasu organizuję małe i większe akcje dla Majowe Dzieciaki. Tu na zdjęciu ten od którego się tak wiele uczyłam od dziecka, nie wiedząc nawet, że się uczę. Mój brat Grześ. Organizowanie akcji zaczęło się dawno temu od małego - wielkiego serduszka Faustynki, poprzez wydanie książeczki - cegiełki "Pati, mała księżniczka" a skończywszy na ostatniej dużej akcji - zbiórki pieniędzy na stymulator dla Pati.  Pomagam przez działanie, radosne działanie bo to czyni dużo dobra także dla nas - pomagających. Z jednej strony wsparcie finansowe dla potrzebujących, z drugiej zabawa, integracja wokół wspólnego dzieła. Premiera książki była dla mnie bardzo wzruszająca. Gdy stanęłam rano na sali "Pod Platanem" ( https://www.facebook.com/hrplatan )  i zrobiłam próbę mikrofonu to łzy polały

Historia pewnej histerii.

Obraz
 Czas spakować manatki moi drodzy i wrócić z Warszawy! Naładowana energią ciesze się, że już wracam, będę mogła od razu wziąć się za wprowadzanie w życie zmian. -Ktoś jedzie Polskim Busem? - słyszę pytanie w głębi korytarza. -Ja jadę. - wrzeszczę radośnie, no bo przecież odpadnie mi targanie torby do Metra (w sumie miałam do metra może z 5 minut drogi, ale jak jest taxi to nie muszę dźwigać). -To co, zamawiamy we trzy taksówkę? - pyta Ilona. -Jasne, super, fajnie - wymieniłam wszystkie nielubiane przez polonistów słowa. :-) Konsultacje, pożegnania, ostatnie spojrzenie na hotel i siedzimy w taksówce. Zadowolona, z głową w chmurach siedzi i jedzie. Wysiada, Idzie. Lekko zdziwiona dachem nad dworcem....Dominika opowiada o swojej przygodzie z komunikacją miejską. -Nienawidzę komunikacji miejskiej, nigdy nie jestem pewna czy dobrze wybrałam. - mówię. Dominika opowiada swoje przeżycia, a ja swoje jak to jechałam z ciocią z Krakowa i okazało się, że bilety mamy na inny pociąg niż ten w

Masz wszystko!

Obraz
W ostatnim poście dotarliście razem ze mną do Warszawy. Wreszcie jestem, recepcja, meldunek, karta do pokoju. Wsiadam do windy. Wciskam 35 i jadę razem z innymi towarzyszami windowymi. Zatrzymała się to tu to tam, ale nie na 35. Miły Pan wyjaśnia, że muszę kartę najpierw przyłożyć do czytnika....no myślałam, że się pod ziemię, a raczej pod windę zapadnę. Typowo...już mi głupio, że czegoś nie wiem. Zwyczajna nauczycielka wysiada wreszcie na 35 piętrze, odnajduje pokój i jakimś cudem nawet otwieram drzwi bez żadnej wtopy. Włączenie światła polegało na wciśnięciu wszystkich dostępnych przycisków :-) Obdzwoniłam dom, milion razy szeptając kocham i tęsknie i pozdrawiam mojego Gerusia i synów.  Zadzwoniłam też do wspaniałej Moniki Borowieckiej, która poinformowała mnie, że do pierwszej naszej kolacji jeszcze sporo czasu więc można iść na basen na 43 piętro. No może i można - ale ja nie idę. No bo tak: po pierwsze to nie wiem czy iść od razu w stroju, czy ubrać klapki czy buty i czepek tak cz

"Z żalem cieszę się"

Jak już wiecie z poprzedniego posta w maju wygrałam wyjazd do Warszawy.  Po "prawie wcale niezastanowieniu" zdecydowałam, że jadę. Samochód to mój ulubiony środek transportu. Uwielbiam kierować! Czuję się bezpiecznie i wiem, że nawet jak się zgubię to mogę zawrócić. Przecież z każdego miejsca na ziemi ludzie mogą dotrzeć wszędzie....tak...kocham siedzieć za kółkiem..... Mam tylko jeden problem....autko parę wiosen już przeżyło i sporadycznie zdarza mu się awaria. I tu jest pies pogrzebany. Niestety w tym względzie niewiele potrafię. Miałam jechać sama więc w obawie przed zapaleniem się kontrolki, której nigdy wcześniej oczy moje nie widziały albo przed nagłym zatrzymaniem się samochodu na największym skrzyżowaniu stolicy ( w Krakowie już to przeżyłam) postanowiłam skorzystać z wrogiej mi komunikacji.  Jadę autokarem. W bagażu same drobne rzeczy i kilka koszulek.  Doprawdy nie wiem czy ja taka słaba czy one takie ciężkie.  Szwagier Wspaniały wyjechał do pracy wcześniej by za

SpełniOna - trampolina.

Tuż przed północą wzrok mój przyciągnął nagłówek o konkursie i hasło NAPISZ czym jest dla mnie spełnienie? Jak napisz to gram, a co. "Wyklikałam" co tam chciałam i....wywaliło mnie z internetu....aaaa No nic uparcie piszę od nowa. Ponowne uderzanie palcami w klawisze dało zwycięski  efekt. Po kilku dniach na skrzynkę mailową  dostałam informację o wygraniu nagrody dodatkowej -Weekend w hotelu InterContinental w Warszawie o wartości sporej jak dla mnie. Nie, nie myślcie że tak zwyczajnie się miałam kimnąć w luksusowych warunkach i do domu. O nie! Organizator zaplanował nam moc atrakcji, a w tym szkolenia, metamorfozy, rozmowy, kolacje ....no jednym słowem CUD Szczęśliwa i wzruszona przede wszystkim wspaniałymi ludźmi jakich tam poznałam i  szkoleniami, które dodały mi skrzydeł i pozwoliły spojrzeć inaczej na moje życie i otoczenie w którym żyję postanowiłam chwycić byka za rogi i realizować swoje marzenia. Tak też działam i pewnie stąd się wziął też ten blog. :-) Dziękuję